czwartek, 4 czerwca 2015

Rozdział 1

- Żegnają się z wami Demi Lovato...
-Harry Styles...
-Oraz Liam Payne...
-Do zobaczenia jutro o 8!-razem powiedzieliśmy na koniec.
Tak pracujemy razem, a nawet mieszkamy.Dla niektórych to się wydaje dziwne, że ja jedna dziewczyna z dwoma chłopakami.Ale traktujemy się jak rodzinę ,więc mi nie sprawia to jakiegoś problemu.Im chyba też nie.
Kiedyś chodziliśmy do jednej szkoły ,a nawet klasy.Po jej skończeniu nie straciliśmy kontaktu.Poszliśmy na studia i tak dalej.Jeszcze w liceum byliśmy liczniejszą grupką znajomych.Kiedyś ta grupka ,liczyła siedem osób.Dzisiaj są to cztery.Jeszcze na koniec szkoły obiecaliśmy sobie ,że nie stracimy kontaktu.Obietnice... ,ale nic.
Opowiem jak to się stało ,że ja,Harry i Liam pracujemy razem!To jest moim zdaniem śmieszna historia ,bo nie wiedzieliśmy ,że będziemy razem pracować.Ale posłuchajcie jak było.
"
LATO 2012
Był naprawdę upalny dzień, jak na Anglię.Siedziałam na ganku u rodziców.Mimo naprawdę miłej aury panującej wokół, mi jakoś nie było do radowania się i łapania chwili.Bałam się.Była już połowa lata ,a ja nadal nie dostałam odpowiedzi od stacji radiowej w ,której chciałam pracować.Nie wiedziałam czy mam się oglądać za jakąś inną posadą ,czy najnormalniej w świecie się uspokoić.Właściwie to najpierw jest staż ,a dopiero po dwóch miesiącach mają dać prace trójce z szóstki kandydatów.Siedziałam tak nie wiem ile ,ale chyba długo.Wywnioskowałam to po minach rodziców.
-Coś się stało córcia?-zapytała mama
-Martwię się o tą posadę w radiu.-odpowiedziałam grzecznie
-Nie martw się.-próbował mnie uspokoić tata
-Łatwo ci mówić tato.Ty możesz pochwalić się dobrą posadą i zapewnioną emeryturą, wspaniałym domem, swoim domem.Masz też wspaniałych przyjaciół.A co ja mam powiedzieć?
-Dziecko.Przyszłość jest zawsze nieobliczalna i to ,że teraz mogę się pochwalić swoim domem,pracą i przyjaciółmi ,to nie znaczy ,że zawsze tak było.Musiałem wiele się na stresować ,by mieć to wszystko.Pamiętam jak pierwszy raz czekałem na odpowiedź dotyczącej mojej pierwszej posady.Ile to ja poduszek nie rozwaliłem.-zaczął uspokajać na swój sposób tata
-Wiem ,ale to jest tak bardzo stresujące.Wiecie przecież ,że jestem bojaźliwa.A poza tym to jest
BBC Radio 1!Tak chciałabym tam pracować.To jest moja wymarzona posada.
-Oj córcia ,córcia... Wiemy kochanie ,wiemy... -na chwilę rozmowa została przerwana i słychać było tylko szelest liści na drzewach i śpiew ptaków.
-A w ogóle to kiedy mieli dzwonić z tymi wynikami?-mama przerwała ciszę
-W tym tygodniu.Jest już piątek ,a wątpię ,że będą dzwonić w weekend.-powiedziałam ,a w moim głosie słychać było rozpacz
-Demi jest dopiero po piątej ,więc się uspo.... -nie dane było dokończyć mamie
- Już po piątej!?-wstałam szybko z siedzenia
-Tak ,a co?-zaciekawił się tata
-Jestem umówiona z chłopakami na szóstą, więc będę się zbierać.Kocham was!-wbiegłam szybko po schodach ,by jak najszybciej dostać się do mojego pokoju ,na szczęście rano zdążyłam przygotować sobie zestaw na wyjście.Poszłam szybko do łazienki ,gdzie wzięłam szybki prysznic.Po piętnastu minutach byłam już umyta i po kolejnych pięciu miałam wysuszone włosy.Następnie wyszłam z łazienki w samym białym,puszystym ręczniku.Zaczęłam się ubierać.Krótkie dżinsowe spodenki ,biała bluzka na ramiączkach i adidasy ,wydały się odpowiednim strojem na dzisiaj ,ponieważ tutaj trzeba korzystać ze słońca kiedy nadarzy się okazja.Po ubraniu się i spakowaniu najpotrzebniejszych rzeczy to torby, takich jak: portfel,telefon,czarny sweterek na wszelki wypadek na przykład jakbyśmy się zasiedzieli i musiałabym wracać ,kiedy zrobi się już zimniej.Zbiegłam na dół i weszłam do kuchni ,aby wziąć jeszcze jabłko na drogę.
-O której wrócisz?-zatrzymała mnie mama
-Ymmm... No wiesz mamy dużo do obgadania z chłopakami i...-nie chciałam składać obietnic ,których nie mogę dotrzymać ,bo zawsze jest tak ,że jak wychodzę z Harry'm i Liam'em to naprawdę długo możemy siedzieć i rozmawiać o niczym.
-Jasne...To weź klucze na wszelki wypadek.Nie chcę ,abyś budziła nas o drugiej w nocy by się do domu dostać.-mama zawsze pozwalała mi wracać do domu o ,której chcę.Nawet jak nie miałam skończonej osiemnastki.Był oczywiście jeden warunek przysługujący temu jak wspaniałemu przywilejowi-muszę być w towarzystwie Harry'ego lub Liam'a.Traktowała ich jak własnych synów, których nie miała.Miała tylko mnie.
-Dobra.To ja wychodzę.-podeszłam do mamy dałam jej buziaka w policzek ,wzięłam jabłko z specjalnego koszyczka na owoce z wysepki i wychodząc wzięłam jeszcze zapasowe klucze do domu.
Z chłopakami umówiliśmy się o szóstej w miejscowym parku.Czyli jak zawsze.To było nasze miejsce (prawie) codziennych spotkań.Nigdy nie umawialiśmy się gdzie indziej.Zawsze ustalamy godzinę na „zebranie” ,później idziemy razem do sklepu po „coś” do picia i wracamy do parku.Dzisiaj nie było inaczej.
-Witaj piękna!- boże jak ja lubię tą chrypkę w głosie Harry'ego
-Witaj przystojny!-podszedł do mnie i uściskał tak ,że już traciłam dech
-Hej spokojnie ,bo ją udusisz.-jak zwykle opanowany i najpoważniejszy z nas Liam ,wiedział kiedy wejść do akcji.Harry natychmiast mnie puścił.
-Dziękuję.Udusiłby mnie.-podeszłam do bruneta i uścisnęłam go ,trochę lżej niż Harry mnie.-Praktycznie widzimy się codziennie ,a jednak zawsze ściska mnie tak jakby minął rok.
-Czepiasz się?-zapytał loczek
-A no tak.Kiedyś mnie udusisz.-próbowałam wyjść na poważną
-Jesteś moją siostrą!Nie mógłbym cię udusić!-po kilku udawanych „szturchnięciach” zaczęliśmy iść do sklepiku ,Który był niedaleko.
Tak naprawdę z Harry'm nie jesteśmy rodzeństwem ,nawet spokrewnieni nie jesteśmy.Po prostu traktujemy się jak rodzeństwo i tak zaczęliśmy do siebie mówić – brat/siostra.Niektórzy nawet się na to nabierają.Łączy nas bardzo dziwna relacja.Powiem wam nawet ,że jak jeszcze chodziliśmy do liceum to przez 2 miesiące chodziliśmy razem.Tak... Jakoś nam nie wyszło.Lepiej spisujemy się w roli rodzeństwa ,niż pary.Nie ,że będąc w związku kłóciliśmy się czy coś.Po prostu dziwnie się czuliśmy.Czy dałabym nam jeszcze jedną szanse?Nie wiem ,może?Jednak na razie dobrze nam tak jak jest.
-Kogo dzisiaj kolej?-zapytał Liam
-Chyba moja.-zgłosił się zielonooki-Słucham.Zbieram zamówienia.
-Tak jak zwykle sześciopak.-odpowiedział Liam
Liam to nasz „tatuś”. Kiedy ja i Harry wpakujemy się w kłopoty lub mamy problem ( a to zdarza się często) to Liam jest tym na ,którego zawsze można liczyć.Jeśli miałabym go opisać w trzech słowach to byłyby to:opanowanie,mądrość i szczerość.Jeśli ma się problem i chce się szczerej opinii – polecam go.Od czasów liceum bardzo się zmienił.Pod każdym względem ,ale na lepsze.Dzisiaj nie ma już swojej czuprynki(W liceum myśleliśmy ,że stylizował się na Harry'ego ,ale nigdy nikt się o to nie czepiał.W końcu Harry był najmodniejszym chłopakiem w szkole i każdy chciał się ubierać jak on.). Rzadko go widać w koszulach.Kiedyś był typowym kujonem.W okularkach,koszuli,spranych dżinsach,nieśmiały chłopak z nosem w książce.Teraz: modne ciuchy,zmienił okulary na soczewki,krótko obcięte włosy.Ostatnio znalazł sobie dziewczynę.Nabrał pewności siebie.Kiedyś nie lubił chodzić na imprezy jeśli nie szedł z nami.Teraz jakby chciał to by poszedł sam.Każdy z nas się zmienił od czasów liceum chociaż było to tylko trzy lata temu.Dzisiaj mamy po 22 lata.Każdy zmienił się inaczej- jedni tylko wyglądem, drudzy charakterem.Ale każdy z nas zmienił się pod jednym wspólnym kątem – dojrzałości.Dzisiaj już nie imprezujemy jak w wieku 19 lat.Niedługo ,każdy zacznie pracować ,zakładać rodzinę.Nawet do decyzji podchodzimy uważniej.Kiedyś robiliśmy wyliczanki ,dzisiaj są to godziny przemyśleń.Nie mówię ,że to źle.To bardzo dobrze.Ale mimo takich zmian nadal jesteśmy tymi samymi przyjaciółmi jak byliśmy.Bez sekretów ,ufający sobie.Mimo ,że kiedyś było nas więcej...Ale to już inna historia.
 -Halo.. mówi się!!- moje przemyślenia przerwał loczek.Nawet nie zauważyłam ,że doszliśmy już do sklepu.

-Co?!

-Jakieś specjalne zamówienie?Może fajki?-zaczął się zadziornie uśmiechać

-Nie ,wszystko tylko nie fajki!Przeżyłam bez nich już 3 lata i dobrze mi bez nich.-odpowiedziałam szybko.Kiedyś paliłam jak smok, ale przejrzałam na oczy i rzuciłam.

-Oki ,ale błagam żuć też to co bierzesz ,bo często gdzieś odlatujesz w swój świat.Ja ci dobrze radze żuć to.-zaczął się śmiać i wszedł do sklepu zostawiając mnie z bardzo głupim wyrazem twarzy ,który zobaczyłam w szybie sklepu.

-Dzisiaj do mnie dzwonił.-nagle odezwał się Liam

-Kto?

-No on...-jego głos wyrażał niepewność ,wiedział ,że nie lubię o nim rozmawiać ,a jednak zaczynał ten temat.

-Liam ,proszę.-powiedziałam błagalnym tonem- Proszę.

-Pytał o ciebie.Pytał miedzy innymi o ciebie jak i o Harry'ego i tak dalej.-nadal ciągnął temat

-Liam...Nie odzywał się przez zasrane 3 lata... I nagle zapytał o nas?Skrucha?Nie wydaję mi się...Podejrzewam ,że zapytał o nas ,bo przypadkowo o nas wspomniałeś...-moje oczy zaszkliły się ,jeszcze chwilka i bym się rozpłakała ,ale na szczęście Harry wyszedł ze sklepu.

-Gotowe.Możemy iść.-kiedy spojrzał ,zauważył ,że byłam bliska płaczu.Jego twarz przybrała pytający wyraz.-O czym gadaliście?

-O niczym ważnym.Chodźcie.-zaczęłam kierować się z powrotem do parku.Skończyłam tą scenkę ,bo wiem co by się działo dalej.Były by krzyki ,ogólnie nie przyjemnie.Louis.Louis Tomlinson – o nim była mowa.Były chłopak i przyjaciel.Byliśmy parą... ponad dwa lata.Było nie przyjemnie.Na pewno dla mnie ,nie wiem czy dla niego.Rozstaliśmy się pół roku po zakończeniu liceum.Poszliśmy na niezłą imprezę.Była niezła dopóki nie nakryłam Lou na zdradzie.Szczerze nie przypuszczałam ,że to może się zdarzyć.Nie mieliśmy żadnych tajemnic.Byliśmy szczęśliwi razem.Poprawka ja byłam.Gdyby on też był ,nie zrobiłby mi tego.Po tym jak weszłam do pokoju właścicielki domu ,która była organizatorką imprezy ,wszystko potoczyło się szybko tak ,że pamiętam tylko przebłyski zaistniałych scen.Mój płacz.Wpadnięcie na Harry'ego.Jego krzyki na Louisa.Bójkę.Harry odwożący mnie do domu i to ,że był przy mnie całą noc.Po tym incydencie można rzec ,że nasza „rodzina” się podzieliła.Liam,Harry i ja.Louis ,Niall i Zayn.Lily była juz w Stanach.Pojechała tam studiować.
Od tamtej pory ,ani razu nie odezwaliśmy się do siebie.Nie byłabym tak wściekła ,gdyby nie to ,że nawet nie zadzwonił by się wytłumaczyć.Nic.Nawet głupiego sms'a.Nic ,tak jakbym nic dla niego nie znaczyła.Jednak często mam wyrzuty sumienia ,że to po części ja zepsułam jego przyjaźń z Harrym.Nie ze względu na Lou tylko na Hazze.Można rzec ,że Louis był jego drugim przyjacielem ,po mnie.Często go za to przepraszałam ,ale on mnie zbywał.Mówił ,że nic się nie stało i ,że to nie był prawdziwy przyjaciel.Nie wiem o co chodziło ,bo nie uwierzę ,że chodziło tylko o mnie, ale zostawiłam tą sprawę.Od tamtej pory jego temat jest tematem tabu.

Kiedy doszliśmy do parku.Zadzwonił mój telefon.

-Przepraszam was.-zwróciłam się do chłopaków i odeszłam kawałek.

-Słucham?

-Dzień dobry.Czy rozmawiam z Demetrią Lovato?-odezwał się przyjemny kobiecy głos z drugiej strony

-Tak ,to ja.W czym mogę pomóc?

-Mam przyjemność powiadomić panią o przyjęciu na staż w stacji radiowej BBC Radio 1.Została pani wybrana z ponad tysiąca osób.Gratulujemy.Razem z panią zostało wybranych pięciu innych kandydatów.

-O mój Boże.Dziękuję.Na prawdę się cieszę.Od kiedy zaczynam?-wypluwałam sława z podekscytowania i chyba przeraziłam swym zachowaniem chłopaków ,bo patrzyli na mnie jakby mieli zaraz dzwonić po pogotowie

-Niech stawi się pani w głównej siedzibie o 11 , w poniedziałek.A teraz życzę miłego weekendu.I do widzenia.

-Również życzę miłego weekendu.Do widzenia.

-Muszę coś wam powiedzieć.-powróciłam do chłopaków sparaliżowana.

-Mów.-odezwali się w tym samym momencie

-Właśnie dostałam się na staż do BBC Radio 1!!!-krzyknęłam ,a raczej pisnęłam najgłośniej jak dało radę.

-Co?!-chłopcy podnieśli się z ławki jak poparzeni i znowu powiedzieli coś w tym samym momencie

-To jest przerażające jak razem mówicie.Jak jakieś roboty.A tak po za tym to czemu nie cieszycie się ze mną?-zapytałam trochę rozczarowana bo myślałam ,że będą się cieszyć razem ze mną.Co prawda nie mówiłam gdzie się staram o staż ,ale nie chciałam ,mówić dopóki się nie dostane.

-Nie to świetnie tylko ja też się tam dostałem.-jako pierwszy (i tym razem sam) odezwał się Harry

-Słucham?Ja też się tam dostałem.-gdy Liam to powiedział przez dwie minuty panowała totalna cisza ,a my patrzyliśmy po sobie ,nie wiedząc kto ma zacząć.Ale w końcu wybuchnęliśmy głośnym śmiechem i świętowaliśmy do wieczora nasze przyjęcie na staż."

I tak pozostało do dzisiaj.Później podzielili nas na dwie grupy (oczywiście  trafiliśmy do jednej) i prowadziliśmy godzinny program.Jedna grupa pół godziny i druga tak samo.Przez to ,że byliśmy przyjaciółmi i naprawdę dobrze nam szło ,przyjęli nas.Z czasem dostaliśmy swój  własny program ,który jest puszczany codziennie i jakoś żyje się dalej.Powiem ,oczywiście nie chwaląc się ,że jest dość popularny.
-Śpiąca królewna idziesz?-stanął przede mną Harry wymachując ręką
-Tak ,tak przepraszam.Zamyśliłam się.
-Widać.-brunet wziął mnie pod rękę i zaczął wyprowadzać ze studia.Pożegnaliśmy się z ekipą i ruszyliśmy do wyjścia.Jako ,że studio mieściło się na siódmym piętrze budynku ,jazda windą zajęła nam kilka minut.*
-Musimy jeszcze wjechać do sklepu.-stwierdził jak zwykle o wszystkim pamiętający Payne.
-Jasne ,przecież ty prowadzisz no nie?To nawet jakbyśmy protestowali ,nie mielibyśmy wyboru.Na piechotę nie miał bym zamiaru iść.-zaśmiał się zielonooki ,a ja razem z nim.Nie z tego co powiedział tylko wyobraziłam sobie go idącego na piechotę do domu.Po pierwszym kilometrze by padł.Ta wizja był całkiem śmieszna.
-Żebyś zaraz na prawdę nie szedł na piechtę!-po usłyszeniu tego ,Harry jak poparzony wsiadł do auta i zaczął krzyczeć
-Ja stąd nie wysiadam.Możemy jechać nawet do Nowego Jorku ,byle nie na piechotę.-spojrzałam na Liam'a i jego mina była bezcenna.Nie spodziewał się czegoś takiego.Dalsza część popołudnia minęła nam nawet szybko.Wjechaliśmy na nie zbyt szybkie zakupy.Ogółem w domu byliśmy o osiemnastej.Nawiasem mówiąc kończyliśmy o piętnastej.Droga ze studia do domu zajmuje nam godzinę, więc sami widzicie ,że to były dość długie zakupy.Ale mniejsza.W końcu dojechaliśmy.Nogi nas diabelsko bolały ,a każdy niósł ze sobą po dwie reklamówki z zakupami.Kidy weszliśmy do domu i rozpakowaliśmy wszystko ,można powiedzieć ,że rzuciliśmy się na sofę w salonie.Mieszkaliśmy w średnim piętrowym domku.Na dole mieściły się: od wejścia na prawo kuchnia z ,której przechodziło się do jadalni ,na lewo salon  i na przeciwko łazienka.Na górze były nasze pokoje plus jeszcze jedna łazienka i jeden mały pokoik ,gdzie trzymaliśmy pudła z ubraniami i tym podobne rzeczy.Mówimy na tej pokój 'graciarnia'.
Mój pokój był na lewo od schodów razem z pokojem Liam'a ,na przeciwko nas były cztery ściany Harry'ego i 'graciarnia' ,a na końcu korytarzyka łazienka.Jeśli chodzi o wystrój wnętrz ,z tym jest różnie jeśli chodzi o kolorystykę.Salon  trzymał się połączenia czarnego ,białego i czerwonego, jadalnia i kuchnia brązu, łazienki bieli ,a nasze pokoje chyba nie trzeba mówić to już inna bajka.Jedno co łączyło wszystkie pomieszczenia było nowoczesne umeblowanie.No i najważniejsze i najlepsze w całym domu...Ogród...Oczywiście z basenem.Mamy małą altankę ,gdzie zawsze robimy sobie grilla.Mogłabym ,wam więcej powiedzieć ,ale nagle poczułam dość mocne uderzenie w ramię.
-Auuuuu....
-Mówi się!-odwróciłam się w stronę Harry'ego ,który był sprawcą bólu.
-Przysięgam ,kiedyś cię zabiję za te uderzenia.-odpowiedziałam z mordem w oczach
-Nie musiałbym tego robić ,gdybyś słuchała.No więc idziesz na imprezę?-powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Kiedy?
-No ,jutro.-tym razem głos zabrał Liam
-Może być ,jutro piątek.W soboty audycje prowadzimy później.Jak dla mnie super.To gdzie idziemy?-zapytałam jeszcze ,bo nie lubiłam iść do kogoś w ciemno.Zawsze lepiej jest wiedzieć kto jest gospodarzem.
-Do Tom'a. Prowadzi wieczorne audycje.-kojarzę go ,często się mijamy w studiu ,ale nigdy nie podjęliśmy się  jakiejś dłuższej konwersacji.
-Czyli jutro wieczór mamy zaplanowany.-stwierdziłam ,wstając i kierując się na górę by się umyć ,potem posiedzieć jeszcze chwile i w końcu iść spać.
____________________________________________________________________________________
*Wszystko co jest tutaj zamieszczane o studiu itd ,jest przeze mnie wymyślone!Nie wiem czy na prawdę studio ma tyle pięter ,czy  mieści się w centrum Londynu.Więc niektóre rzeczy mogą mijać się z prawdą!
____________
Witajcie ,oto pierwszy rozdział!W końcu udało mi się go skończyć!Osobiście jestem z niego zadowolona.Ale opinię zostawiam wam!Bardzo będę wdzięczna jeśli zostawicie jakiś ślad po sobie.To na prawdę motywuje.<3 Jeśli macie jakieś pytania piszcie tutaj lub na mojego twitter'a --- > @tanczacapanda <3
Wygląd bloga ,jeszcze nie jest dopracowany ,dzisiaj mam zamiar zamówić szablon ,więc niedługo się zmieni.
Do następnego!Pozdrawiam i miłego weekendu!

niedziela, 28 grudnia 2014

Prolog

27.06.2009
-No weź!!!!Daj zajarać!!! - dało się usłyszeć gdzieś na jakimś polu, był to głos męski
-Nie!Teraz jest moja kolej!!!- odpowiedziała dziewczyna o imieniu Lily
-Serio!!??Bijecie się o fajkę.-zwróciła uwagę parze brunetka
-Nie lepiej wziąć drugą?- zapytał zielonooki przytulając dziewczynę ,która wcześniej zabrała głos
-Nie ,bo mieliśmy jarać po kolei!Tak ustaliliśmy wcześniej!I tak poza tym to precz z łapami od mojej dziewczyny.- zagroził Louis ,który właśnie przyszedł z Niallem.Nieśli kolejne butelki z piwem.Chłopak usiadł koło brunetki i pocałował ją soczyście w usta.- Ona jest moja.
-Tylko pamiętaj ,że to on pierwszy chodził z Demi.-zaśmiał się blondyn
-A poza tym to wiesz ,że jesteśmy rodzeństwem!- dodał zielonooki
-Co?!- zapytali wszyscy chórem.No może nie wszyscy.Liam siedzący przy ognisku oraz siedząca obok zielonookiego jako jedyni zrozumieli.
-No takim patologicznym.Ja pierdzielnięty ,a ona tym bardziej.Więc można uznać ,że jesteśmy rodzeństwem.-wytłumaczył Harry
-Nie strasz już myślałam ,że na serio jesteście rodzeństwem.-jako pierwsza zabrała głos dziewczyna ,dopalająca papierosa.
-No i nie dałaś zapalić!- krzyknął Zayn
-Dobra chodźcie!Siadamy przy ognichu i każdy bierze butelkę!-nagle krzyknęła brunetka ,która już dołączyła do Liama podając mu butelkę.
Tak jak powiedziała tak się stało.Wszyscy posłusznie wzięli piwo i usiedli wokół ogniska.
-Więc jaki plan mądralińska?-zapytał Harry
-Wiesz miałam nadzieję ,że teraz każdy powspomina nasze odpały.-odpowiedziała grzecznie Demi ,tak jak miała to w zwyczaju.- W końcu opuszczamy tą szkołę i pójdziemy w innym kierunku.Być może się nie spotkamy przez najbliższe 20 lat.
-Wiesz ty co?!Chyba nie myślisz ,że po tym wszystkim co przeszliśmy dam Ci tak odejść!Ty będziesz mnie widziała codziennie pod swoimi drzwiami i będziemy plotkować!-zaśmiała się Lily ,biorąc łyk alkoholu
-No właśnie!Przecież nie możemy od tak stracić kontaktu ze sobą z powodu odległości!-dołączył się blondyn
-No tak ,ale zobaczcie ty Happy wracasz do Irlandii.Lou idzie dalej w kierunku sportowym.Lily chce zostać reporterką.-dziewczyna wskazywała na następujące osoby -Jak chcesz nas wszystkich pogodzić?Każdy z nas pójdzie w innym kierunku.I nie będziemy mieć tyle czasu co dotychczas.
-Mam pomysł!-krzyknął nagle Liam
-Jaki?-zapytał Louis, obejmując swoją dziewczynę
-Złóżmy sobie obietnice.-odpowiedział zadowolony brunet
-To ma być twój genialny plan?Nie jaraj już więcej błagam.-zaczął żartować Zayn odpalając kolejnego papierosa
Przez moment między przyjaciółmi zawisła cisza.Może nie tak kompletna.Można było usłyszeć szum drzew czy dopalające się ognisko, ale przez około 5 minut nikt się nie odezwał.
-Ale to nawet dobry pomysł.-przerwał ciszę zielonooki-Obiecujmy sobie ,że za 5 lat.Równe 5 lat,czyli 27 czerwca 2014 roku, spotkamy się tutaj i zrobimy ognisko i powspominamy stare czasy.Przy piwie i fajkach.
-Chyba ,że ktoś rzuci...-powiedziała w zadumie Demi
-A zamierzasz?-zapytała przyjaciółka dziewczyny
-Możliwe ,ale czemu interesujemy się tym czy rzucę jakiś nałóg czy nie.Dobra to do roboty.-brunetka wstała ,uniosła butelkę w geście toastu i czekała na pozostałych.-No ruszycie te dupy?
-Muszę?-zapytał jak zwykle leniwy Niall
-Tak musisz.-odpowiedział za swoją "siostrę" loczek i przyjął postawę do toastu.Zaraz za nim wstali po kolei Niall,Louis,Lily,Zayn i Liam.
-Więc tak obiecujemy sobie ,że 27 czerwca 2014 roku ,całą siódemką spotkamy się w tym samym miejscu przy ognisku i będziemy wspominać stare dobre szkolne czasy.-wyrecytowała Lily
-Ty msze odprawiasz czy co?Co tak oficjalnie?-zaczął dziwnie patrzeć na dziewczynę Zayn ,który dokończył papierosa
-Czepiasz się było dobrze.-zwrócił uwagę chłopakowi Liam.
Każdy podniósł swoją butelkę w geście toastu i chórem powiedzieli ciche 'Obiecuję'.
-To co zwijamy się jest po 2 w nocy, a ja jeszcze nie śpię.-powiedział ziewając Louis
-A nie powinniśmy jakoś posprzątać tego ogniska?-zapytała Demi
-Czemu tak sądzisz?-odpowiedział pytaniem na pytanie Harry
-Wiesz dyra będzie zadowolona gdy zobaczy rano na środku boiska ognisko.- powiedziała nieprzekonana do reakcji dyrektorki na wypaloną dziurę po ognisku
-Daj spokój.Nie będzie miała dowodów na to ,że my stoimy za tym.-bardziej przekonanym głosem stwierdził Louis- Tu nie ma kamer.Chodź już i się nie przejmuj.
Dziewczyna jeszcze raz spojrzała na zwęglone miejsce ,gdzie było ognisko.I odeszli.Odeszli z niewiedzą o mocy wypowiedzianego przez siebie słowa.
'Obiecuję'.
Jedno słowo.
Osiem liter.
Odeszli nie wiedząc ,że wspomniany 27 czerwiec 2014 i dni po zapamiętają do końca swojego życia.
-----------------------------------------------------------
Witajcie!W końcu skończyłam prolog!Hura!!! *wiwat/oklaski* Tak więc zapraszam na trzecie już opowiadanie ode mnie [może mnie ktoś znać z opowiadań o Hemi (niedokończonych) Made In The USA czy You Can Do It If You Believe It]
Zatytułowane 'Broken Call'.
Jak już można zauważyć będzie to opowiadanie o przyjaciołach ,którzy spotkają się po latach ,ale.... coś się stanie...
Co?Tego dowiecie się czytając opowiadanie <3
Mam nadzieję ,że choć trochę zaciekawił was prolog.
Do zobaczenia!!!!
😘😘😘😘